sobota, 23 listopada 2013

Noc. Za namową.

Lubię pisać. Lubię noc. W nocy się najlepiej rozmawia. Zupełnie inaczej, ciszej, w innym tempie...
i podobnie jest z pisaniem. Jak się wpadnie w nocny pisaniowy ciąg to można stwarzać rzeczy naprawdę przedziwne, a przez to właśnie ciekawe. Dlatego jestem przeciwnikiem życia w dzień. 

Życie w nocy ma inny wydźwięk, inny klimat, jest po prostu fajniejsze.
I cóż z tego że mało widać? To nawet plus. Siedzenie po ciemku, ciemność pozwala się 'rozpłynąć', pozawala 'niebyć'. Pozwala stać się strumieniem świadomości tworzącym zdania, pozwala stać się głosem mówiącym do słuchawki telefonu, pozwala stać się nawet procesem tworzenia jakiejś pracy na studia.
Przy świetle dziennym, bądź zapalonym świetle w pokoju? niemożliwe. Jest się po prostu elementem całości, jest się niczym. I to nie jest kwestia rozpraszania przez oświetlone, a przez to widoczne otoczenie. Jest to kwestia poczucia otoczenia, odbierania go najsilniejszym zmysłem - wzroku.
Noc jest fajna.
Jesień jest fajna.
Wcześnie ciemno.
Zima już nie.
Śnieg daje zbyt dużo światła.



Wpis dedykowany.

1 komentarz:

  1. Lubię penis, lubię tennis. w nocy sie najlepiej rozm(n)arża. Zupełnie inaczej, ciszej, w innym tempie... Kaloryfer i (o)braoniarka są w zasięgu w nocy mają pełno wdzięku. Jeśli wpadniesz w penisowy ciąg.
    To nagłym, to wolnym ruchem,
    Kręcę gwiazdy moim duchem.
    A imię jego sześćdziesiąt i dziewięć.

    Zycie w nocy jest fajniejsze.

    Depcę was, wszyscy Krzysiokleci.

    Siedzę po ciemku. "Ciemność widzę" www.pzn.org.pl/‎

    http://www.youtube.com/watch?v=J0VK4_2Pb5Q

    Pozwala stać się strumieniem świadomości. Ach mój telefoniku. Jak jest się elementem całości można czuć się jak ryba bez ości.

    KOC jest fajny ciepłodajny.
    Jesień przeznaczona jest dla wzniesień.
    Zima już nie, penis przemarza.
    Lecz przyjdzie wiosna i penis jak kwiatek zostanie przyjęty jak mały opłatek.

    SEEA

    OdpowiedzUsuń